Przejdź do zawartości

Strona:PL Rolland - Żywot Michała Anioła.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

12

purytanina, kędy Savonarola, o profilu kozła i oczach pałających, sprzęgał mnichów w reje taneczne wokół stosu, na którym spalano dzieła sztuki, — by po latach trzech zapalono dlań stos drugi, na którym spłonął tym razem prorok sam.

***

Z takiego był grodu, z takich czasów, z takich przesądów, namiętności i z takiej ich gorączki.
Dla ziomków swoich tkliwych uczuć, zaiste, nie żywił. Jego genjusz z pod gołego nieba, o szerokiej piersi gardził ich sztuką cechową, ich sztucznym duchem, ich płytkim realizmem, sentymentalizmem i chorobliwem przesubtelnieniem. Był cierpki wobec nich, kochał ich jednakże. Nie miał bynajmniej dla swej ojczyzny uśmiechniętej obojętności Leonarda. Na obczyźnie trawiła go tęsknota za Florencją[1]. Całe życie czynił daremne wysiłki, aby móc żyć w jej murach. Był na jej usługach w tragicznych dniach wojny i pragnął „bodaj po śmierci móc do niej powrócić, skoro nie mógł za życia“[2].
Jako potomek starej rodziny florenckiej szczycił się zacnością krwi i rodu swego[3]. Przepełniało go to większą dumą, niźli nawet genjusz własny. Nie znosił tego, by go uważano za artystę: „Nie jestem rzeźbiarzem Michałem Aniołem... Jestem Michałem Aniołem Buonarrotim“[4].

Był arystokratą ducha, w pełni wszystkich przesądów kasty. Utrzymywał nawet, że sztuka winna być uprawiana „przez osoby szlachetnego pochodzenia, nie zaś przez prostaków“[5].

  1. „Zapadam od czasu do czasu w głęboką melancholję, jak się to przytrafia tym, którzy przebywają zdala od swych ognisk rodzinnych (List z Rzymu z d. 19 sierpnia 1497 r.).
  2. O sobie myślał, gdy przyjacielowi swemu Cecchinowi dei Bracci, przebywającemu w Rzymie wygnańcowi florenckiemu, przemawiać każe w te słowa: „ ..zgon mi jest drogi, bo jemu zawdzięczam los błogi: wejść malowidłem, gdziem nie mógł wejść żywy“. (Frey LXXIII24 Staff, str. 83).
  3. Buonarroti Simoni, pochodzący z Settignano, są wspominani W kronikach florenckich od dwunastego wieku. Michał Anioł wiedział o tem: znał swą genealogję. „Jesteśmy mieszczanie najszlachetniejszego rodu“. (List do siostrzeńca Lionarda, z grudnia 1546 r.) — Oburzał się, gdy siostrzeniec jego zabiegał o pozyskanie szlachectwa: „Świadczy to o nieposzanowaniu siebie samego; każdy wie, że jesteśmy ze starego mieszczaństwa florenckiego, rodu niemniej szlachetnego od jakiegokolwiek“. (Luty 1549 r.). — Próbował wywyższyć swój ród, nakłonić swą rodzinę do przyjęcia starego nazwiska Simonich, założyć we Florencji dom patrycjuszowski; te zamiary rozbijały się zawsze o pospolitość braci jego. Rumienił się na. myśl, że jeden z nich (Gismondo) popycha taczki i żyje jak chłop. — W r. 1520 pisze doń hrabia Aleksander da Canossa, że znalazł w archiwach rodzinnych dowód pokrewieństwa z nim. Wiadomość ta była nieprawdziwa; Michał Anioł uwierzył w nią jednak; chciał zakupić zamek Canossa,, mniemaną kolebkę swego rodu. Biograf Condivi zapisał pod dyktandem Michała Anioła między przodkami jego: córkę Henryka II, Beatryczę, oraz wielką księżnę Matyldę.
    W r. 1515, przy sposobności pobytu Leona X we Florencji, otrzymał brat jego Buonarroto tytuł comes palatinus, zaś Buonarrotowie — prawo umieszczenia w swym herbie medycyjskiej palla, wraz z trzema liljami i cyfrą papieża.
  4. „Nie byłem nigdy, — pisze w tymże liście, — malarzem lub rzeźbiarzem, uprawiającym handel sztuką. Wystrzegałem się tego zawsze przez wzgląd na cześć rodu mego“. (List do Lionarda z d. 2 maja 1548 r.).
  5. Condivi.