Przejdź do zawartości

Strona:PL Rolland - Żywot Michała Anioła.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

101

Anioł, który mieszkał opodal, szedł właśnie wtedy w kierunku San Silvestro, przez Via Esquilina obok Term, snując filozoficzną rozmowę ze swym uczniem Urbino. Nasz posłaniec spotkał go po drodze i sprowadził ze sobą, — w progu stał sam Michał Anioł. Markiza powstała i rozmawiała z nim długo na uboczu, zanim go nie poprosiła, by siadł między Lattanziem a nią.
Przysiadł się do niego i Francesco da Hollanda, lecz Michał Anioł nie zwrócił nawet uwagi na swego sąsiada, którego to ubodło do żywa. Rzekł więc urażony:
— Doprawdy, najlepszym sposobem, aby nie być przez kogoś spostrzeżonym, jest siąść wprost naprzeciw niego.
Michał Anioł zdziwił się, spojrzał nań i jął się usprawiedliwiać z wielką uprzejmością:
— Wybaczcie, messer Francesco, nie spostrzegłem Was istotnie, ponieważ oczy me widziały jedynie markizę.
Tymczasem Wiktorja po krótkiej pauzie rozpoczęła mówić ze sztuką godną największego podziwu, o tysiącu rzeczach, w sposób niezmiernie zręczny i dyskretny, nie dotykając bynajmniej malarstwa. — Rzekłbyś, z trudem i sztuką oblegają tu fortecę; a Michał Anioł sprawiał istotnie wrażenie oblężonego, pełnego nieufności i podejrzeń, który tu warty rozstawia, tam mosty ściąga, ówdzie miny podkłada, trzymając załogę całą w pogotowiu u bram i na murach. Lecz nakoniec zwyciężyła markiza. I doprawdy, niktby nie zdołał obronić się przed nią.
— Należy przyznać, — rzekła, — że jest się zawsze