Przejdź do zawartości

Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W drodze przyszedł mi pomysł odwiedzenia drugiego przyjaciela, mieszkającego w Dornecy, notarjusza Paillarda. Podobnie jak Gracje, nawykliśmy biwakować w trójkę. Znalazłem go, jak zwykle, przy biurku. Korzystając z każdej wolnej od zajęcia chwili, zapisywał pilnie swe sny, oraz spostrzeżenia polityczne. Na stole, obok kodeksów widniały otwarte Proroctwa Nostradamusa“, zwane także Centuriami“. Bywa tak, że gdy człek dusi się ciągle w czterech ścianach mieszkania, natenczas umysł mści się i wybiega na rozłogi marzeń i w dale wspomnień i tam, nie mogąc poruszyć ociężałego ciała, czyta w przyszłości, co się będzie działo...
Wszystko... stoi napisane naprzód... tak mówią. Ale ja nie mogłem nigdy wyczytać w Centurjach nic naprzód, ale dopiero wówczas, gdy się stało.
Poczciwy Paillard, ujrzawszy mnie, rozpogodził oblicze i zaraz cały dom od góry do dołu zatętniał naszym wesołym śmiechem. Z przyjemnością wpatrywałem się w tego małego, krągłego człowieka, o pomarszczonej twarzy, dużych szczękach, ubarwionym świetnie. nosie; oczkach ukrytych w fałdy skóry, ale żywych i chytrych. Paillard miał minę kąśliwą, narzekał