Przejdź do zawartości

Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swe obowiązki. Przez ten czas będziesz zajęty w ogrodzie. A teraz precz mi z oczu!


∗                    ∗

Miesiąc strasznej monotonii wśród ciężkiej pospolitej pracy i bezdennej tęsknoty do ukochanej kobiety-szatana, to zda się, wieczność cała.
Przydzielono mnie do pomocy ogrodnikowi. Pomagam mu oczyszczać drzewa, kopać grządki, grodzić płoty, podlewać kwiaty; żywię się tem samem co i on, śpię z nim na barłogu w jednej izdebce. Wstaję równo ze dniem i kładę się spać po zachodzie słońca. Od czasu tylko do czasu dochodzą mnie słuchy, co się dzieje w willi. Moja pani otacza się rojem wielbicieli, raz nawet aż do ogrodu doleciał odgłos jej szatańskiego śmiechu w salonie.
Jest mi naprawdę głupio. Nieraz pytam sam siebie, czy istotnie żyję jeszcze na tym świecie, czy też odbywam jakąś karę poza grobem.
Pojutrze kończy się miesiąc. Co ona teraz ze mną zrobi? A może zapomniała o mnie i będę zmuszony do końca życia grodzić płoty i wić bukiety?


∗                    ∗

Przyszedł pisemny rozkaz:
„Grzegorz ma być od dziś przydzielony do moich osobistych posług.
Wanda Dunajew“.

∗                    ∗

Na drugi dzień rano opuściłem domek w ogródku i przeniosłem się do gmachu. Z bijącem sercem wszedłem do sypialni rozpalić ogień na kominku. Jest jeszcze trochę ciemno.
— Czy to ty, Grzegorzu? — zadźwięczał jej głos, tak dla mnie drogi, jej samej nie mogłem widzieć, bo była zasłonięta w łóżku portyerami.
— Tak, to ja, jaśnie pani.
— Która godzina?
— Dziewiąta.