Przejdź do zawartości

Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
8. Josaris.


Nieszczęśliwa godzina była,
W którąmem cię pani matko ma! opuściła:
Skosztowałam omylnego przyjaciela,
Nie takiem ja rozumiała,
Nie tegom się spodziewała wesela.
Kędy teraz słowa łagodne?
Kędy teraz obietnice wiary niegodne?
Wniwecz poszły, ach niestetyż, jako dym prawie,
A ja nieszczęsna u wszystkich
Zostałam w obmowach brzydkich i sławie.
Wszyscy się mi urągają,
Matki mię na przykład swoim córeczkom dają.
Cóż mam czynić? trudno takiej wetować szkody,
Przeto ja zażyję świata,
Póki mi nie wezmą lata urody.



9. Proceryna.


Ogrodzie, ogrodzie ulubiony,
Kwiatkami rozlicznemi natkniony!
Ciebie pięknie Lubomiła
Rękami swemi sadziła,
Dla ciebie wiosna idzie zuchwała,
Dla ciebie słońce cały dzień pała,
Tobie Zefir wiatry grzeje,
Tobie Hesper rosę leje;
Ty Nimfy, z niemi kwietne boginie
Za goście masz i za gospodynie,
Ciebie Pallas i Pafia
Osobą swoją nie mija;
Cokolwiek przedniej rosyjskiej młodzi
Może bydź, cieszyć się z tobą chodzi;
Ciebie panny, choć się wstydzą,
Często bardzo rade widzą;
Ty w sobie wszystkich dziewek pieszczoty
Zamykasz, ty młodzieńskie zaloty
W miękkie rymy uwinione
Przez brzmiącą głosisz bardonę,
Ty pieśni w dzień przyjmujesz dziewicze,
Ty przez noc skargi słyszysz słowicze;
Ty w oczach różne smaki
I zapach masz wieloraki —
Ogrodzie, chlubo moja! z tak wiela
Twych kwiatków użycz mi tyle ziela,
Żebym wianeczek uwiła
I miłego nim poczciła.
Niweźmie wieńca tego nikt iny,
Tylko mój najmilejszy jedyny,