Przejdź do zawartości

Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A jakimże sposobem wiedziałbym o tem, stary głupcze! Hoseason i ja jesteśmy wspólnikami, pracujemy razem. Widzisz więc, że wybiegi na nic się nie przydadzą. I otwarcie powiedzieć muszę, żeś nie mądrze postąpił, dopuszczając naszą spółkę do twoich spraw prywatnych. Lecz to się już zmienić nie da, musisz tak się wyspać, jakeś sobie posłał. A teraz idzie tylko o to, abyś wyznał, wiele mu zapłaciłeś.
— A czy on ci nie powiedział? — spytał stryj.
— To jest moja rzecz — rzekł Alan.
— Mówił, czy nie mówił — powiedział Ebenezer — wszystko jedno, bo pewnie skłamał. Dałem mu 20 funtów. Lecz chcę być z tobą zupełnie rzetelnym: prócz tej sumy miał taką samą dostać za sprzedanie chłopca w Karolinie. Lecz to już nie z mojej kieszeni.
— Dziękuję ci, panie Thomson, to mi już najzupełniej wystarcza — wychodząc z ukrycia zawołał prawnik; a potem dodał z wyszukaną grzecznością: — Dobry wieczór, panie Balfour!
Stryj nie wymówił ani słowa. Siedział cicho na górnym szczeblu i patrzał na nas, jak skamieniały. Alan rzucił na bok jego pistolet, a prawnik, ująwszy go pod ramię, podniósł z progu, wprowadził do kuchni i posadził na krześle obok komina, na którym ogień jeszcze się tlił.
— No, no, panie Ebenezerze, nie bądź tak przygnębionym, przyrzekam, że łatwo przyjdziemy do porozumienia. Teraz zaś daj nam klucz od piwnicy, w której znajduje się wino jeszcze z czasów twego ojca, a mój pisarz przyniesie butelkę, którą wypijemy na cześć pomyślnego wypadku, jakim jest powrót twego bratanka.
Ogier na kominku czynił miejsce wesołem, butelka z winem stała na stole, dobrą kolację wyjęto z koszyka. Torrance, Alan i ja zasiedliśmy, podczas gdy prawnik ze stryjem przeszli do sąsiedniego pokoju na naradę. Pozostali tam zamknięci godzinę dla dokładnego porozumienia się. Gdy wrócili, stryj mój i ja podaliśmy sobie dla formy ręce na zgodę. Warunki były takie, że stryj zobowiązał się płacić mi rocznie dwie trzecie dochodu z Shaws, a Rankeillora wynagrodzić za przeprowadzenie sprawy. Tak więc żebrak z bajki powrócił do domu i został bogaty. Gdy tej nocy położyłem się do snu na skrzyni w ku-