Przejdź do zawartości

Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/461

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ostro Michu, mój synu, rzekł Bob do ucha przewoźnikowi, rób com ci wprzódy mówił, nie pytaj o resztę.
Turnbull stanął jak zwykłe z pięściami naprzód wyciągniętemu Mich nie miał się wcale na baczności i w oka mgnieniu zalany został potokiem boksów; lecz korzystając z chwili, pociągnął Turnbulla naprzód i dwa razy stuknął głową jego w podniesiono kolano.
Turnbull ogłuszony, nieprzytomny, zachwiał się nim go Mich puścił; ale jeszcze nie wszystko się skończyło, lekcya Boba obszerniejszą bowiem była. Podczas gdy Tom z trudnością odzyskiwał równowagę. Mich rzucił się całą siłą na niego; głową ugodził nieszczęśliwego Toma w sam środek piersi tak, że aż głucho zatrzeszczały.
W téj saméj chwili potoki krwi zalały podłogę. Turnbull padł bez życia na ziemię. Mich wyczerpany położył się obok niego w kurzawie.
W pół godziny późniéj, głęboka cichość panowała na Before-Lane; przegniłe i źle spojone deski, które służyły zamiast okiennic w szynkowni pod fajką i garnkiem, przepuszczały już tylko blade i wątpliwe światełko. Wewnątrz ustały różnorodne krzyki.