Przejdź do zawartości

Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przerwie zadumania; puhacz zaledwo z ciemnego lasu, smętnym się głosem ozowie.
— O! panie mój — na to sługa odrzeknie; — wolę ja słońce, dzień biały, choć żarem pali, promieniem grzeje, milszy-ć jak nocy cienie, dzień biały. Bo w cieniu nocy nic nie uwidzę, żadnéj barwy nie rozróżnię: czy to bosiljak[1] czyli to róża, barwinek albo fijołek, ciemnota nocy za jedno stawia, napróżno szukać oczyma. Oto w téj dobie wszystko zasypia, ptak i ludzie i zwierzęta; czasami jeno z wioski nad drogą, z wieśniaka chaty płomień zabłyśnie; czasami tylko stróż wierny domu, poczuwszy wilka albo cudzego, szczekaniem echo rozbudzi. Jak morza fale, kłosiste zboże, ruszone wiatru powiewem, chwieje się, kłania, lecz w ciszy nocnéj, żadnego ptaka nie słyszym. Bo śpiewak wiosny, szary skowronek, zbudzony promieniem słońca, bijąc skrzydełki nad miedzą wzlata, i wita z słońcem dzień biały; w nocy jak każdy człowiek zasypia, by pokrzepić swoje siły; a my, o panie! wśród nocnych cieni, nocnego zmroku, lecimy!

III.

Zdala zajaśniał dworzec z modrzewia, bo w każdém oknie światło błyskało tam na Trojana czekała luba, przyjąć go w swoje objęcia. Trojan podwoił razy na konia, i bieżał polotem strzały, przebiega chyżo i most lipowy, chyżo podwórzec kamienny.
Stanął przed gankiem, zeskoczył z konia, biegnie w komnaty znajome.
Stał długo giermek trzymając konie, sen mu zakleja powieki; otrząsł się ze snu, i rzekł do siebie:
— O! już kury dawno pieją, trzeba zbudzić mego pana; droga niemała jeszcze do zamku, a niedługo będzie świtać.
Podchodzi pod drzwi komnaty, i żylastą bije dłonią.
— Zbudź się, panie! zbudź się, panie! bo niedługo zacznie świtać; dosiadajmy prędzéj koni, powracajmy już do zamku.
— Snu mi, sługo, nie przerywaj! Trojan się gniewny ozowie; — wiem ja lepiéj kiedy świta, kiedy hasło śmierci mojéj — słońce zabłyśnie promieniem. Pilnuj konie, czekaj na mnie!

Posłuszny giermek nie odrzekł słowa, i znowu długi czas czekał. Spojrzy przed siebie świtanie zorzy z przestrachem widzi: więc biegnie, żylastą dłonią silniéj uderza w podwoje ciemnéj komnaty.

  1. Bosiljak (wasilek: Occimum basilicum Lineusza) ulubiony u Serbów w pieśniach, jak u naszego ludu ruta; a na całéj Rusi kalina i barwinek.