Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T2.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
85. Trudno pod chudą świnią o tłuste prosię. (P.)[1]


Nie dawno, gdy do domu z Krakowa się kwapię.
Potykam na wędzonej służałego szkapie.
Suchy i sam a łata po sukni na łacie;
Portek nie masz, boty złe: komu służysz, bracie?
Senatorowi, rzecze. Czemuż gołe udy?        5
Trudno ma być u świni tłuste prosię chudej.



86. Chłop łacinę.


W Ostrogu zwano mieszczanina Choma.
Ten, żeby mu syn nie prożnował doma,
Śle go do szkoły. Gdy ćwierć roku minie.
Każe mu też co czytać po łacinie.
Chłopiec tablicę wziąwszy, jako słusza:        5
Homo jest człowiek a anima dusza.
A tu na niego ociec z wielkiem gniewem:
Trupem mnie czynisz albo niemem drzewem?
Wolę niż żaka mieć z ciebie pastuszę.
Jakiż człek Choma, kiedy nie ma dusze?        10



87. Zdrada.


Jeden drugiemu gębę w pojedynku przetnie;
Żałuje compania, że mu będzie szpetnie
Aż ow: niecnotliwą mnie zdradą zły człek pożył;
W lewą mnie ciął, gdym się mu z prawej strony złożył.



88. Włoch w Polszczę gospodarzem. (P.)


Włoch Porcius majętność trzymając od Krosna,
Przyjechał do folwarku, gdy nasłała wiosna.
Więc że na gęsi owsa wyszło dziesięć korcy,
Barzo mu to nie miło i łaje dozorcy.
Ten się sprawuje, żeby pozdychały zimie.        5
A Włoch: coż jada lecie gęś, czy tylko drzymie?

  1. Pierwotny tytuł: Jaki pan, taki kram.