Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

płynęła w sferach wyższego jeszcze platonizmu, gdy Herminia jak gdyby z roskosznego snu zbudzona spojrzała na zegarek.
— Bawię tu przeszło godzinę! zawołała z trwogą, wracać mi trzeba co prędzej.
— Lecz kiedy przybędziesz, pytał San-Rémo.
— Radabym odpowiedzieć ci „Jutro“. Czyż wiem jednakże czyli uskutecznić to będę mogła?
— Pomnij że ja żyć nie mogę nie widując ciebie.
— Dla tego też starać się będę byśmy jak najczęściej widywać się mogli. O! Andrzeju, będę tu często przychodziła, teraz, gdy cię poznałam tak dobrze, teraz gdy wiem że jesteś godzin być tak kochanym jak ja cię kochani i jak nawzajem chcę być przez ciebie kochaną, przychodzić będę bez obawy, i prawie bez wyrzutów sumienia.
— Jakim sposobem jednak zostanę o tem powiadomiony?
— Z rana, w tymże samym dniu otrzymasz list odemnie. Gdybym jednak z jakich nieprzewidzianych powodów przybyć nie mogła, nie będziesz wątpił o mnie, wszak prawda?.. ani się gniewał. Bądź proszę natenczas przekonanym, iż jakaś niezwalczona przeszkoda zatrzymała mnie w domu.
— Oczekiwać a cierpienie! niewidzieć cię, jakaż to męka! jakie cierpienie!
— Bądź pewnym, że i ja niemniej natenczas, a pocieszaj się przekonaniem, że żyję jedynie myślą o tobie, i że serce moje zawsze będę jest z tobą!
Oboje opuścili razem tajemniczy buduar, lecz w