Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 6.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dobrze. To proszę opofiedzieć historja ta dama, a potem będzie interes.
San-Rémo wynalazł dość prawdopodobne szczegóły wyjaśniające, jak jedna z kobiet światowymi, której nie wymienił nazwiska, znalazła się w potrzebie pozyskania na zastaw tych biżuteryj wymienionej sumy pieniędzy, wypłacalnej w ciągu dwóch miesięcy.
Samuel Kirchen zdawał się uważać to za rzecz bardzo naturalną. Okazał się być nader przystępnym, i oświadczył, że jeżeli pan markiz de San-Rémo przyniesie mu nazajutrz brylanty, wartujące w rzeczy samej milion dwieście tysięcy franków to on nie zawaha się wyliczyć na nie siedemset tysięcy na przeciąg czasu dwóch miesięcy, po upływie których zwróci biżuterje za wypłatą ośmiuset tysięcy franków. Gdyby zaś powyższa suma nie została mu wyliczoną po dniach sześćdziesięciu, djamenty te sprzedanemi zostaną.
— Jeżeli pan przyjść jutro, mówił Samuel Kirchen swojem łamanem narzeczem, to przyjść punktualnie o czwarta godzina, czas będzie mi potem potrzebna na moja własna interesu.
Andrzej uspokojony wyszedł z ulicy de Lappe.
W kilka minut po jego odejściu, po za żelaznem okratowaniem. pozostała tylko leżąca na stole kończata siwa broda, zielone okulary, i mycka czarna jedwabna, a baron Filip Croix-Dieu wyszedł z tego domu.

XII.

Pierwszą po północy wydzwoniły zegary Paryża. Przejeżdżające powozy dawały się dostrzedz gdzie-