Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Coż więc potrzeba uczynić? pytała dalej.
— Przedewszystkiem powiedz mi matko, rzekł Andrzej, czy u niego złożyłaś owe pieniężne walory?
— Tak, mam na to jego pokwitowanie.
— Proś go więc matko jak najgoręcej, ażeby bezzwłocznie użył wszelkich środków, dla dostarczenia mi tej tyle potrzebnej sumy pieniędzy.
— Napisze zaraz do niego.
— Noże będzie żądał w tym celu upoważnienia, według prawnych reguł napisanego; a może ów akt sam zechce ułożyć?
— Dostarcz mi go więc, a ja natychmiast podpiszę.
— A może twoja obecność matko będzie potrzebną?
— To przyprowadź do mnie pana F. a gdyby konieczną była moja obecność w jego kancelarji, przyjdź po mnie po rozmówieniu się z nim, a pojedziemy tam razem.
— Ach! matko, jak jesteś dobrą! wołał z wzruszeniem młodzieniec.
— Nie przyznawaj mi zasług nad miarę, odparła Henryka, powiedz tylko że jestem matką, te dwa wyrazy starczą mi odtąd za wszystko, jak już od dawna starczyć były powinny Tu siadłszy przy biurku nakreśliła szybko list żądany, poczem ująwszy syna w objęcia przytuliła go do swych piersi, a okrywając jego czoło gorącemi pocałunkami, któremi jak gdyby wynagrodzić sobie pragnęła, czas utracony, odprowadziła go ku drzwiom wołając:
— Odejdź Andrzeju, odejdź! Spiesz się, idź prędko, i wracaj z powiadomieniem, że wszystko dobrze się u-