Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Do pioruna! — zawołał chwytając krewnego za ramię. Czy już nie pamiętasz o tem, co ci zalecałem? Jak to, samo nazwisko hrabiego wprowadza cię w ten stan tu, samego ze mną, nie mając się czego obawiać!... Zzieleniałeś!... Wyglądasz jak topielec! A cóż będzie w gabinecie sędziego pokoju, gdy będziesz badany?... Nawet nie będąc wmięszanym do sprawy (gdyż do obecnej chwili być nie możesz), wzruszenie t woje więcej niż podejrzane i twój a twarz z tamtego świata będą dostateczne, aby cię potępić... zgubić!... Pamiętaj, że ci ludzie mają oczy otwarte i że są podejrzliwymi z powołania,.. — Wchodzi się jako świadek, a wychodzi jako obwiniony, jeżeli się nie umie bronić i głupio poddaje! Bądź stanowczym, silnym, a nie masz się czego obawiać!...
Te wyrazy wywarły wyborny wpływ na moralny stan przedsiębiorcy.
— Będę silnym i stanowczym, przyrzekam ci — rzekł pewnym tonem.
— No, to zaręczam, że wszystko pójdzie dobrze!
— Czy ty w istocie myślisz, że mnie wzywają do sądu w sprawie Terrys?
— To uderza w oczy! Honoryna oskarżona usiłuje się bronić... Zapewne wskazała cię jako świadka ze swojej strony... Utrzymywałeś z nieboszczykiem jej ojcem przyjazne stosunki... Stosunki zaś z nią twoje były, jeżeli nie zbyt częste, to przynajmniej przychylne z jednej i z drugiej strony... — Ona sądzi, że dasz najlepsze świadectwo co do jej postępowania, zwyczajów, charakteru.