Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Patrz! patrz! — rzekł śmieje się — poczciwiec omylił się co do kałamarza... zamiast czarnego wziął czerwony... Może to pigułka wywarła ten skutek...
„Co to znaczy ta bazgranina, po której nic już nie ma?“
Przeczytał.
„Zawsze odmawiałem pomocy lekarskiej z powodu, że zupełnie nie wierzę w umiejętność doktorów.
„To co mnie powstrzymywało, co mi pozwalało żyć, choć dotkniętemu śmiertelną chorobą, jest tajemniczym środkiem, znanym w Europie tylko mnie jednemu.
„Lekarstwo to — najgwałtowniejsza może trucizna, jeżeli jej się używa bez metody i ostrożności — jest wysuszony jad płaza tropikalnego, krotala.“
Uwolniony więzień zatrzymał się.
— Otóż masz! — rzekł przeczytawszy przytoczone przez nas zdanie — truć się ażeby żyć, czy to nie śmieszne!
Czytał dalej:
„W słoiku z kryształu górnego znajduje się reszta zbawiennej trucizny.
„Słoik ten jest zamknięty w małym stoliczku, w którym się zachowuje niniejszy pamiętnik.
„Jeżeliby po mojej śmierci, w obec mego trupa, przesyconego trucizną, oskarżono kogo o zbrodnię, niniejsze zeznanie będzie dostatecznem do usprawiedliwienia winnego...“