Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy on zna pana?
— Nie, panie, ale przysyła mnie do niego jeden z jego najbardziéj wpływowych wyborców.
Zbiegły więzień wymienił nazwisko jednéj z najznakomitszych figur z okręgu Romilly i ciągnął daléj:
— Mam oznajmić panu deputowanemu coś nader ważnego i prosić o pomoc, któréj mi z pewnością nie odmówi... — Pięć minut rozmowy wystarczy aby go objaśnić... — Wyświadczysz mi pan wielką przysługę. wyjednywając mi chwilkę rozmowy:..
— Pan Vallerand nie jest sam... — odrzekł służący.. nie wiem czy tamta wizyta potrwa długo... — pójdź pan ze mną.. uprzedzę gospodynię, panią Urszulę. — Ona wprowadzi pana gdy nasz pan, sam zostanie...
Lantier udał się za służącym, który go zostawił w pokoju poprzedzającym salon, w pokoju słabo o8wietłonym przez małą lampę.
— Siadaj pan i czekaj... — rzekł Klaudyusz wychodząc.
Właśnie w téj chwili. Robert wymawiał te wyrazy:
— Ty nie masz córki i Renata tylko do mnie należy!...
Leopold nie dosłyszał tych wyrazów przez zamknięte drzwi, lecz uderzył go ton, jakim były wymówione.
— Tam się kłócą... — szepnął, nadstawiając ucha. — Wujaszek musi być z kobietą, która mnie wy-