Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ten ostatni nie bez trudności zdołał się wyrwać, i z błędnym spojrzeniem wstrząsany konwulsyjnem drżeniem, schronił się w róg pokoju.
— Noża! noża!... — powtarzał Paskal nieprzytomny. — Dawajcie mi noża, niech go zabiję!
— Siadaj przy stole — wyrzekł rozkazująco Wiktor — i pisz co ci podyktuję...
Onieśmielony spojrzeniem podmajstrzego, Paskal usłuchał jak dziki zwierz ulegający pogromcy.
Usiadł przy wskazanym sobie stole na którym leżał papier, atrament i pióro.
— Czyś gotów? — zapytał Beralle.
— Jestem gotów... dyktuj...
— To będzie krótkie...
Podmajstrzy przez sekundę się zastanowił i podyktował:
„Nie oskarżajcie nikogo o zbrodnię. Zycie dla nas było niemoźliwem; szukamy ucieczki w śmierci.“
— Napisz datę dzisiejszą, w Troyes — mówił dalej Wiktor — podpiszcie... podpiszcie obadwa.
Paskal przed chwilą tak zupełnie zgnębiony, nakreślił swoje nazwisko prawie pewną ręką.
Leopold przyglądał się tej scenie niepodobnej do opisania, lecz łatwej do pojęcia.
— Teraz, ty... — rzekł Ryszard biorąc pióro od Paskala.
— Ja nigdy tego nie podpiszę! — zawołał łotr, chrypiący z przestrachu. — Nigdy! nigdy! nigdy! Ja nie chcę umierać!...