Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pytała sama siebie, czy w obec przedstawiciela prawa będzie miała odwagę do popełnienia kłamstwa i władzę zachowania tajemnicy swego pana.
Sekretarz, któremu Leopold nieodstępnie towarzyszył, wchodził na dziedziniec zamkowy w chwili gdy sędzia pokoju wysiadał z powozu w towarzystwie kogoś drugiego.
— Gicquel, — rzekł sędzia do swego podwładnego, — uprzedziłeś panią Urszulę Sollier?
— Uprzedziłem, panie sędzio.
— Dobrze... natychmiast rozpoczynamy.
— Panie sędzio, jest tu dziennikarz z Paryża przybyły umyślnie na pogrzeb, który prosi o jedną łaskę...
Sekretarz wskazał na człowieka w niebieskich okularach, który się z najzimniejszą krwią przybliżył z ukłonem.
Sędzia pokoju oddał mu ukłon.
— Ten pan nazywa się Juliusz Landry, — mówli daléj Gicquel, wysłany on został przez swój dziennik, którego pan Vallerand był współpracownikiem w celu zebrania szczegółów o życiu prywatném człowieka, którego stratę departament opłakuje. — Bardzo on sobie życzy być świadkiem opieczętowania.
— Zgadzam się na pańskie żądanie, odpowie dział sędzia pokoju, zwracając mowę do Leopolda. — Tylko będę pana prosił o oględność w pańskiem