Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bez wątpienia... — szepnęła.
— Słyszałam cię nieraz mówiącą, że gdybyś owdowiała, nigdy po wtórnie niepójdziesz za mąż... — rzekł Paskal.
— Zawsze jestem tego samego przekonania.
— Nie masz dzieci...
Te wyrazy ścisnęły boleśnie serce Małgorzaty.
Biédna kobiéta o mało w tej chwili nie zalała się łzami, ale chcąc zachować swoją tajemnicę umiała się powstrzymać.
Lantier mówił daléj.
— I gdybyś była tak wspaniałomyślną, aby zapewnić swemu siostrzeńcowi przez formalną darowiznę część swego majątku, małżeństwo mogłoby przyjść do skutku...
Cios został zadany.
Paskal zatrzymał się.
Z wzrokiem uważnie wlepionym w twarz Małgorzaty czekał, nie przewidując żadnéj przeszkody i silnie przekonany, że siostra jego żony zgodzi się z jego zdaniem.
Matka myślała o córce.
Po dosyć długiem milczeniu pani Bertin szepnęła:
— Zadziwi cię moja odpowiedź, kochany Paskalu, skoro jesteś tak pewnym mego życzliwego usposobienia dla twego syna... — Kocham Pawła z całego serca, o tém wiesz, i on wie także, lecz to jest niepo bieństwem czego żądasz...
Paskal zbladł.