Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/415

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wisko, raz zostanie panem swego postanowienia, znajdzie sposób zbliżenia się z tą, którą prawie nie znając, uważał za przyszłą towarzyszkę swego życia.
I to tę chwilę jego ojciec wybrał, aby w sposób brutalny zniszczyć jego promienne widzenia!
Paweł zapytywał sam siebie, czy mu nie wypadało pójść do Honoryny, objaśnić ją o projektach przedsiębiercy, uczynić ją powiernicą swojéj miłości i błagać o odrzucenie z nim związku.
Jednakże myśl ta trwała tylko tak długo jak mgnienie błyskawicy, która błyska i gaśnie.
Pomijając niezwyczajność takiego kroku, czy syn miał prawo ujawniać tajemnicę kłopotów ojca?
Z pewnością nie.
Dręczony niespokojnością, złamany boleścią, student chciał się wziąść do pracy.
Próżne usiłowania. — Uwaga w téj chwili była dlań nie możliwa.
Wyszedł i chodził po ulicach Paryżz, na traf bez celu, błądząc po chodnikach jak dusza pokutująca.
Tak przeszło południe.
Paweł bez apetytu zjadł obiad w restauracyi na placu Odeonu, gdzie się zwykle stołował, powróciwszy do domu o siódméj, rozdmuchał prawie zagasły ogień, usiadł przed kominkiem i oddał się swobodnie najczarniejszym marzeniom.
Odgłos dzwonka nabawił go dreszczem.
Jego więcéj niż melancholiczny stan umysłu nie usposabiał go do gawędki i skłaniał do pragnienia samotności.