Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/595

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znikła, gorączka, znikła senność; — czułą się silną i odważną; — twarz jej jaśniała nadzieją.
Pewność, że Renata teraz nie miała się czego obawiać, zamieniła jej piekielne cierpienia w niebiańską radość.
Na odgłos dzwonka przybiegła służąca.
— Poproś tu do mnie gospodarza... — zleciła chora.
— Dobrze, pani.
Służąca wyszła i gospodarz za parę minut ukazał się we drzwiach.
— Mój panie — rzekła do niego Urszula — otrzymane przezemnie wiadomości są. dosyć ważnej natury, aby mnie znaglić do wyłamania się od rad zacnego doktora który mnie leczy.. Bądź pan łaskaw przygotować rachunek moich wydatków... Dolicz pan także cenę obiadu, który z tym panem, zjemy przed odjazdem, oraz wysokość honoraryum należnego lekarzowi... Proszę mi rachunek przysłać jak tylko będzie gotów, a zaspokoję.
— Ależ pani... — zaczął gospodarz, przygotowując całą gromadę zarzutów.
Urszula nie dała mu mówić.
— Cokolwiek byś pan powiedział, — przerwała — to nic nie wstrzyma mego wyjazdu... Wiem, żeś pan obiecał lekarzowi nie dopomagać mi w tym względzie... Dotrzymuj pan słowa, ten pan podejmuje się zastąpić twoich ludzi... — Jestem jak pan wiesz zupełną panią swojej osoby i wolno mi popełnić największą nieroztropność, a nikt nie ma prawa się w to