Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/760

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Sprawdzą się, możesz być pewny... — odpowiedział Leopold ze śmiechem; — przyrzekłem sobie obdarzyć cię majątkiem...
— A więc! na początek oddaj mi pokwitowanie, wydane przezemnie panu de Terrys....
Były więzień domyślił się, że odmowa niezawodnie wywoła nieufność Paskala.
Zresztą nie brakowało mu sposobności działania przeciw swemu krewnemu.
Wstał, otworzył szufladę w której zamknął papiery skradzione u hrabiego, wziął plik i podał go przedsiębiorcy mówiąc:
— Masz co chcesz, kochany przyjacielu... Czy teraz mnie zaszczycisz nieograniczoną ufnością?...
Paskal przeglądając papiery składające plik, drżał z radości.
— Wszystko jest tu co mnie mogło skompromitować... — rzekł. — Wszystko bez wyjątku! Ach! Leopoldzie, przysięgam, że potrafię ci być wdzięcznym...
— Bądź pewny, że ci dam sposobność dowiedzenia mi tego... Teraz pomyślmy o interesach. Mamy się zająć panną Honoryną... Masz tu na tym stole papier listowy i koperty... Weź pióro i pisa co ci podyktuję, pamiętając zmienić charakter...
— Jakiż masz zamiar? — zapytał przedsiębiorca.
— Wszak wiesz dobrze; przecież ci powiedziałem wczoraj.
— Oskarżyć pannę de Terrys o ojcobóstwo! To okropne!?.. Czy to konieczne?