Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sądząc, że został odkrytym poskoczył aż na środek swojéj celi, ale uspokoił się prędko i prawie odgadując co zaszło, powrócił po chwili na dawne miejsce, spojrzał przed siebie i odrazu dostrzegł za uchylonemi żaluzyami postać kobiecą.
— Dobrze! — rzekł do siebie — małe ciekawskie otworzyły okno i usłyszały skrzyp piłki... Postawię wszystko na jedną kartę... Co będzie, to będzie!...
Wsunął twarz pomiędzy dwie sztaby i cichym lecz wyraźnym, w nocném milczeniu, głosem zapytał:
— Czy to panienka?
Żadnéj nie otrzymał odpowiedzi.
Renata schroniła się w kąt pokoju i nieprzytomna, dzwoniąc zębami, oblana potem, drżała na całém ciele.
Paulina pomimo zwykłéj stanowczości, zaczęła się dziwie a nawet trochę lękać swojéj odwagi.
Jéj drżąca ręka uczyniła ruch mimowolny. — Żaluzyja więcéj się otwarła.
— Proszę panią, błagam, — mówił daléj Lantier, — pozwól mi przesłać ci słów parę... — Zdaje mi się, że czujesz niejakie zajęcie nieszczęśliwym... Bądź pani zarówno dobrą jak jesteś piękną... Otwórz pani całkiem żaluzye... — Wrzucę bilet.
Dziewczę czuło, że dziwne pomięszanie ogarnia jéj umysł. — Doznawała ona nieokreślonego uczucia i czuła, że nie jest w stanie oprzéć się téj obcéj woli, która była silniejszą niż jéj wola, i która jéj imponowała.
Uchyliła zupełnie żaluzye.