Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chanka i że od tej chwili, ona nigdy nie ujrzała ani jego, ani maleństwa.
— I to dawno temu?
— Dosyć... pani Bertin zamężna jest już od lat dziewiętnastu...
— Zatem jej córeczka miałaby prawie tyle...
— No jeśli to prawda, to teraz nic nie przeszkodzi wdowie, wziąść córkę do siebie...
— Prawdą, że musi być uszczęśliwiona tem wdowieństwem, które ją wyswobadza z niewoli. Ale czy ta historya prawdziwa?..? — Pan Prosper nie mówił o tem stanowczo... trzeba się było domyślać z półsłówek; zresztą może dziewczyna nie żyje...
— Wszystko to być może, kochana pani. — Ale każ pani prędko podawać, nam pilno...
Zostawmy żałobników zajadających i udajmy się do sypialnego pokoju wdowy.
Małgorzata Bertin, licząca lat trzydzieści dziewięć, pomimo cierpień i przebytych zmartwień, wyglądała zaledwie na trzydzieści pięć.
Była ona wysoka i szczupła, bardzo dobrze zbudowana, o ruchach wdzięcznych i dystyngwowanych.
Ciemno niebieskie oczy z melancholicznym zwykle wyrazem ożywiały twarz o regularnych i sympatycznych rysach, otoczoną bujnym miękkim czarnym włosem, o niebieskim odcieniu i mającym zaledwie gdzieniegdzie, srebrne nitki.
August Dominik Bertin, umierając zostawił pięć milionów majątku, zabezpieczonego kontraktem ślu-