Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/861

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jutro — odpowiedział urzędnik. — Wydałem pod tym względem rozkazy. Zapewne pieczęcie na wszystkiem są przyłożone.
— Na wszystkiem...
— Jakież wrażenie wywarło na zaproszonych na pogrzeb pańskie ukazanie się?
— Zdziwienie blizkie osłupienia, lecz bez żadnego skandalu... Nikt nie protestował oprócz jednego z przyjaciół hrabiego de Terrys, pana Paskala Lantier, znanego przedsiębiorcy, którego warsztaty znajdują się przy ulicy Picpus.
— Zachowanie się panny de Terrys?...
— Gwałtowne, lecz o ile mi się zdaje, gwałtowne na zimno... Krzyki oburzenia, lecz bez łez.... Jednem słowem scena dramatyczna zakończona zemdleniem...
— Udaném?
— Nie zdaje mi się, lecz wywołaném przez przestrach... Albo się mylę, albo ta dziewczyna czuje się zgubioną...
— Zarządziłeś pan przy niej nadzór sekretny?
— Tak jest, panie prokuratorze... Panna de Terrys może uczynić ani kroku, nie będąc pilnowaną przez dwóch agentów. Gdyby usiłowała uciec, — zostałaby natychmiast aresztowaną...
— To dobrze moi panowie... Starajcie się o ile sił, aby się rzecz wyjaśniło śpiesznie w sposób stanowczy... Im wyżej winowajcy są postawieni, tem kara powinna być szybszą... Zobaczcie się z panem