Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/887

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się przed poszukiwaniem, nie opuściła Francyi ze swoją wychowanką i nie postawiła pomiędzy matką i córką nieprzebytej przeszkody.
W skutek tego, Małgorzata pogrążyła się w bezczynności, licząc tylko na obietnicę uczynioną przez notaryusza z ulicy Piramid i licząc na nią bardzo nie wiele.
Paskal Lantier, którego podwójna zbrodnia chroniła chwilowo od niespokojności, szedł za radami swego krewnego, Leopolda.
Zajmował się ze swymi rysownikami przygotowaniem planów i anszlagów i czekał, jeżeli bez cierpliwości, to przynajmniej z pozornym spokojem, rozpoczęcia robót i majątku, który miał lada chwila dostać się w jego ręce.
Leopold prowadził wesołe życie, czerpiąc bez ceremonii w worku przedsiębiercy, i wynagradzając sobie szczodrze, za brak doświadczany przez długie lata niewoli.
Przeciwnie Jarrelonge wszystko widział w czarnych kolorach i znajdował, że życie zupełnie jest pozbawione powabów.
Wspólnik jego zostawiał go prawie zawsze samego w domu przy ulicy Tocanier, a samotność sprowadzała mu ponure myśli.
Zbieg z Troyes rzucił się w ukradkowe towarzystwo piękności i hulaków trzeciej kategoryi i nie mógł za sobą prowadzić swego wspólnika, bez silnej kompromitacyi.