Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słusznie przed śmiercią obawiała się o nią. Koronki i wstęgi tak go zraziły, że nawet serce, co biło pod niemi, uważał za zgubione.
O tem, co działo się z Joanną w rzeczywistości nie miał pojęcia. Wychowana w klasztorze, wśród bogatych dziewcząt, stała się lalką. O matce miała ledwie niejasne pojęcie. Podrósłszy uczuła otaczającą ją samotność. Umysł jej rozwinął się w kierunku sceptycznym; cała zdolność do uczuć dodatnich schowała się pod maską szyderstwa. Opuściwszy klasztor, weszła do nieszczęsnej szkoły pani Tellier i padła tu z zamkniętemi oczyma w objęcia zbytku. Miał on zapełnić jej całą próżnię życia. W zadowoleniu próżności szukała nagrody za wszystko inne, co dla niej było niedostępnem.
W tym właśnie stanie powikłanych uczuć i pragnień zastał ją Daniel.
Sądząc powierzchownie, w przystępie rozgoryczenia osądził ją jako złą dziewczynę. A jednak mimo to, nie mógł żadnym sposobem otrząść się z przeświadczenia, że obowiązkiem jego jest czuwać nad Joanną. Gniew mięszał się u niego z uwielbieniem.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pan Tellier zaprosił pewnego razu sekretarza na zabawę, która miała odbyć się wieczorem. Daniel w pierwszej chwili miał już na ustach