Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

postarać się dla mnie o pożyczkę jakich stu tysięcy... Dałoby to mi możność zapłacić mego krawca, który udręcza mnie okropnie.
— Sto tysięcy franków się znajdzie — odpowiedziała spokojnie pani Sydonia. — Chodzi o to tylko za jaką cenę?...
Płomień kominka migotał; Renata obezwładniona więcej jeszcze, wyciągała nogi, ukazując z pod brzegu peniuaru, końce pantofelków. Faktorka poczęła znów swym bolejącym głosem.
— Biedna kochanko, bo też doprawdy nie jesteś rozsądna... Znam wiele kobiet, ale nie znałam jeszcze nigdy żadnej, coby tak mało dbała o swoje zdrowie. Patrzaj: ta mała Michelin, ta umie się urządzać! Mimowoli myślę zwykle o tobie, kiedy ją widzę tak szczęśliwą i zdrową zawsze... Czy wiesz, że pan de Saffré jest w niej szalenie teraz zakochany i że dał jej już prezentów za jakie dziesięć tysięcy franków przynajmniej? Zdaje mi się, że jej marzeniem jest jaka posiadłość ziemska, domek gdzieś na wsi, lub willa.
Ożywiała się, poczęła szukać po kieszeniach.
— Mam tu jeszcze list jednej nieszczęśliwej młodej kobiety... Gdyby było światło, przeczytałabym ci... Wyobraź sobie, że mąż jej nie dba o nią najzupełniej. Zmuszona była podpisać weksle a teraz rada nierada, musiała pożyczyć od jednego znajomego mi pana. Ja to wydarłam jej weksle z pazurów lichwiarzy a to nie bez trudu, powiadam ci... Te biedne dzieciaki, czy sądzisz, że oni czy-