Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/514

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i legenda o człowieka bijącym swoją żonę codziennie o północy przybierała potworne rozmiary.
Wtem pewnego popołudnia, panna Aurelia, starsza córka państwa Rastoil, wyznała, silnie się zarumieniwszy, iż stanąwszy przy oknie około północy, ujrzała pana Mouret, chodzącego po swoim ogrodzie z zapaloną gromnicą w ręku. Pan de Condamin przypuszczał, że panna Aurelia żartuje, naśladując jego własne opowiadania. Lecz zaprzeczyła temu i na dowód prawdziwości widzianej przez siebie sceny, powiedziała:
— Trzymał gromnicę w lewej ręce. Pochodziwszy po ogrodzie tam i napowrót, zatrzymał się, ukląkł i płakał, czołgając się na kolanach.
— Może kogo zabił i chciał zakopać trupa w ogrodzie — zawołał pan Maffre, pobladłszy z przerażenia.
Wówczas towarzyskie kółko, zbierające się u państwa Rastoil, oraz znajomi podprefekta wspólnie uradzili, że należy doczekać się północy, by sprawdzić rzecz całą. Zaraz następnego wieczoru postanowiono czatować na pana Mouret tak w jednym jak i w drugim ogrodzie. Lecz Mouret nie ukazał się. Zmarnowano w ten sposób trzy wieczory z rzędu. Towarzystwo z podprefektury postanowiło zaniechać dalszego czatowania. Pani de Condamin utrzymywała, że zbyt jest ciemno na tarasie pod rozłożystemi drzewami. Lecz właśnie czwartej nocy, czarnej jak atrament, ukazało się słabe, drżące światełko przed domem państwa