Przejdź do zawartości

Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chta i duchowni otrzymywali od rządu na utrzymanie sześć rubli miesięcznie, pozbawieni zaś praw po dwa ruble i to tylko wtenczas, gdy doktor rządowy wystawił im świadectwo, że są niezdatni do żadnéj pracy; świadectwo jednak można było bardzo łatwo sobie wyjednać. Wszyscy zaś inni Polacy nieszlacheckiego pochodzenia zasyłani byli na wieś; tam dawano im gruntu na jednę duszę, ze trzy morgi mniéj więcéj i nic oprócz tego; mieszkanie musieli oni najmować, albo téż swoim kosztem domy sobie budować. Jeżeli jednak niektórzy, niesposobni do uprawy roli, zrzekali jéj się, to rząd dawał im jednorazowe wsparcie pięćdziesiąt pięć rubli i więcéj nie chciał o nich słyszeć. Po kilku latach, jeżeli taki posileniec ze wsi, prowadził się dobrze i niebył ani razu przez policyą notowany, to otrzymywał bilet (paszport) do swobodnego przejazdu po całym powiecie. Nie wiem dokładnie, ilu mogło ich być wszystkich, ale w każdym razie z paręset; u policyi się nie dowiadywałem, a sam powiat był taki ogromny, — pewno większy, niż całe nasze dzisiejsze Królestwo, — że trudno stanowczo liczbę ich oznaczyć.
Nam mieszkającym w mieście, jak już mówiłem, zabronioném było wydalać się z niego więcéj jak na wiorstę, ale isprawnik nie bardzo przestrzegał téj formalności, przez szpary patrzał, jeżeliśmy chodzili na polowanie lub na ryby, byle tylko nieobecność nasza nie za długo trwała, jedną noc można było nie wrócić do miasta, lecz na drugi dzień trzeba było się w niém pokazać choć na chwilkę, a potém znowu iść sobie, gdzie się podobało.
Inne przepisy nas się tyczące, o wiele ściśléj były wykonywane, i tak: nie wolno nam było uczyć dzieci, ani żadnych dawać lekcyi, co stanowiło wielką dla nas krzywdę, bo to byłby jedyny sposób utrzymania dla biedniejszych a wykształ-