Przejdź do zawartości

Strona:P Féval Pokwitowanie o północy.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W chwili gdy Morris, który szedł ostatni, zabierał się wejść na schody, uczuł lekkie dotknięcie palca na ramieniu. Odwrócił się, ujrzał ową piękną młodą dziewczynę, która się rzuciła między pierś jego i nóż dozorcy Allana w więzieniu Galway.
— Byłam tam, — rzekła słodkim, drżącym od wzruszenia głosem, — i nie zapomniałam o mem przyrzeczeniu.
— Niech ci Bóg płaci! — odpowiedział Morris, — i pozwoli by twa władza wyrównywała anielskiej dobroci.
Frania utkwiła wzrok swój w jego oczach.
— Morrisie Mac-Diarmid, — rzekła, — kochałeś młodą dziewczynę zwaną Jessy O’Brrien?
Morris załamał tylko ręce nic nie odpowiedziawszy. Imie Jessy obudziło wszystkie jego udręczenia.
— Kochasz ją jeszcze? — pytała dalej Frania, — odpowiedz mi.
Morris przyłożył rękę do serca. Przez ściśnięte ze wzruszenia gardło, słowa nie mogły się wydostać.
— O tak jest, kocham ją! — rzekł wreszcie. Żywą czy umarłą, kochać ją będą wiecznie.
Frania wzniosła ku niebu zwilżone oczy. Położyła zimną rękę na ramieniu Morrisa.
— Więc będzie szczęśliwą, — wyszeptała tak cicho, że jej Morris nie dosłyszał.
Kilku urzędników sądowych zbliżało się. Szli rozmawiając i śmiejąc się.
Ocalmy najprzód twego ojca, — rzekła Frania, — potem....
— Potem? powtórzył Morris, czując budzącą się nadzieję.
Frania uśmiechnęła się i pożegnała go skinieniem ręki.
— Zobaczymy się znowu wkrótce, — rzekła.
Morris chciał ją jeszcze badać, lecz młoda dziewczyna zniknęła pod ciemnem sklepieniem galeryi i koło Morrisa pozostało tylko kilkunastu drabów, rozprawiających wesoło o przyszłej egzekucyi.


XIX.

Michey, Sam, Larry i Owen wyszli z folwarku rano, by pójść do Galway na sąd ojca. Zanim Katti Neale rozstała się z mężem, kazała mu przysiądz raz jeszcze, że ani on, ani jego bracia nie należą do spiskowców.
U kogo innego, podobna natarczywość mogła by się wydać podejrzaną; ale było to tak naturalnem, że biedna Katti rada jest, że Mac-Diarmidowie nie wzięli udziału w zamordowaniu jej ojca. Ona tak kochała Owena! Serce by się jej krwawiło, gdyby m usiała posądzać męża o zbrodnię, która z niej zrobiła sierotą.
Owen uspokoił ją nową przysięgą.
Gdy złożył na jej czole pożegnalny pocałunek, nie spostrzegł, że wyraz twarzy jej, zdradzał jakieś groźne postanowienie.
Odszedł wraz z braćmi. Katti pozostała w komnacie, w której ciało Dana spoczywało dnia poprzedniego.
Jermyn pozostał we wspólnej sali, nie poszedł spełnić razem z braćmi świętego synowskiego obowiązku, tak jak kilkoma godzinami wprzódy, nie chciał przyłączyć się do orszaku, odprowadzającego Dana na cmentarz.
Siedział na posłaniu nieruchomy. Na twarzy je go, niegdyś tak żywej i inteligentnej, malowała się ponura apatya, rysy delikatne i piękne, przybrały dziki wyraz. Rzekłbyś, iż o niczem nie myśli i wegetuje na kupie słomy.