Przejdź do zawartości

Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a życie tak samo jak śmierć. Czcigodny — żyję w spokoju, bez rozterki.
— No to opowiedz — rzekł starzec.
Gautama zaczął opowiadać o tem, co mu się przytrafiło na drodze, jakoteż u starca z góry. Gdy zaś umilkł, ów drugi zawołał:
— Sadho, mój synu! Pokonałeś już śmierć.
Gdy ów Gautama znowu na krzyżowe drogi przyszedł i na prawo na wielką drogę skręcił, z drugiej strony przyszli owi inni, z którymi razem ongi wieś opuścił, a którzy skręcili na lewo także na wielką ulicę. A gdy tak obok siebie szli, powitali z szacunkiem Gautamę; nie poznali go bowiem. Nieśli z sobą najrozmaitsze przedmioty, pod których ciężarem jęczeli i pocili się. Gautama jednakże nie miał nic, oprócz kija w swej prawicy, idąc zcicha i lekko.



Kto tę historję czyta, niechaj wie, że pójście na lewo, gdy inni idą na prawo, oznacza zamiłowanie do samotności, będące początkiem wszystkiego dobrego. Jak wszystko bowiem, co wydaje owoce, potrzebuje ciepła do rozwoju, tak wszystko dobre w człowieku wymaga samotności, aby dojrzeć. Nieskończona zaś równina, rozciąga-