Przejdź do zawartości

Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przeznaczone. Nie potrzebujesz atoli sądzić, że cały dzień chodzę z zapłakanemi oczami. Muszę przyznać wprawdzie, że mi łzy kilkakrotnie do oczu podchodziły, ale wtedy zaraz przypomniałam sobie przyrzeczenie, które ci dałam, i z mocą je powstrzymałam.
Pytasz, czy twój przyjaciel często mię odwiedza. Był już następnego dnia po twoim odjeździe; wprzód, nim jeszcze list zdążyłam napisać. Zapomniałam tylko donieść ci o tem. Wczoraj zjawił się znowu. Zawsze, gdy mię tylko moje zmartwienie na chwilę opuszcza, zastanawiam się nad tem, dlaczego życzysz sobie, aby tak często przychodził. Mam cię nieco w podejrzeniu, że wyznaczyłeś mi w nim dozorcę. Tylko nie sądź, najdroższy, że mówię to na serjo.
W tajemnicy muszę ci wyznać, że jutro znowu spodziewam się listu. Bez bicia serca nie mogę o tem wcale myśleć.

Twoja głupia Punna.
Kolombo, 26 września.
Mój słodki Kochanku!

Skarżysz się, że od czasu twego wyjazdu napisałam do ciebie zaledwie cztery listy, i że nie opowiadam ci wszystkiego dosyć dokładnie, co