Strona:Pietro Aretino - O łajdactwach męskich.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gamratką zostać, a takoż, gdy opowiadałam jej o bezeceństwach, jakie mężczyźni kurwom wyrządzają.
Tak jak ja nie mam sobie równej w kunszcie kurwiarstwa (nie mówię tego, aby się chełpić), tak też z tobą, kumo, żadna stręczycielka w para gon wchodzić nie może. Przyjdźcie zatem jutro, aby ta moja pieszczotka, córuchna, was wysłuchała, a słuchając, nauczyła się, jak ma postępować wobec rufjanek. Już nic więcej nie rzekły, jeno nazajutrz zgodnie z ustanowieniem, zebrały się w ogrodzie Nanny. Kuma zasiadła między Nanną a karmicielką, Pippa zajęła miejsce naprzeciw. W tej chwili wielka brzoskwinia, ostatnia, która na drzewie pozostała, spadła na głowę kumy. Karmicielka zawołała ze śmiechem: — Nie możesz teraz zaprzeczyć, że pragnęłaś dzisiaj otworzyć nam cały kosz swych smakowitych brzoskwiń, które ci, jako stręczycielce, same w ręce wpadały.
— Ilokrotnie go otwierałam — odparła kuma — miałam wrażenie, że winnam na szubienicy skończyć. Ponieważ jednak luby grosz wszystko może, cóż dziwnego, że pcha on nas do piekieł. Gdy umilkł śmiech, spowodowany upadkiem owocu, Pippa z rozwartą gębą słuchać jęła. Słuchała tak pilnie, iż można było rzec, że chce pić uszami słowa kumy. Ta zaczęła mówić tym kształtem:

Koniec djalogu „O łajdactwach męskich“.