Strona:Pietro Aretino - O łajdactwach męskich.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słuchaj mnie, a słuchając, dobrze sobie w pamięć wrażaj moje słowa. Oby Bóg sprawił, by pouczenia twojej mateczki ochroniły cię skutecznie przed łajdactwami mężczyzn. Niestety! Mówię, niestety, myśląc o tych nieszczęśnicach, co swoją zgubę znalazły, dzięki rajfurkom, rufjanom, obietnicom, natręctwu, wszelakim sposobnościom, pieniądzom, pochlebstwu, urodziwym licom i złej fortunie, która je chwyta za włosy. I nie sądź, aby te losów obroty czyniły jakąś różność między kurwami a nie kurwami — przeciwnie dotykają one porównu wszystkie białogłowy.
Już się dorozumiewam, że moja gawęda będzie jak obiad, złożony z różnych rodzajów potraw; ponieważ nigdy do stołu nie usługiwałam, więc nie wiem, co podać wprzód. Chocia antypasty pojawiły się na świecie, aby apetyty zaostrzać, przecie ja, jedząc, wolę zaczynać od tego, co najsmakowitsze. Dlatego też uraczę cię na początek jednem z najwstrętniejszych bezeceństw jakie znam. Urodziwe oblicze białogłowy odrazu podaje się na widok temu, co na nie patrzy. Któżby zabiegał o względy podwiki, wiedząc, że ma ona pod suknią kształt krowy? Przeciwnie, gdy mężczyzna widzi piękną twarzyczkę, zaraz jest skłonny przypuszczać, że i reszta musi być łakomym kęskiem.
PIPPA: — Jakież udatne porównania czynicie! Ale teraz do rzeczy!
NANNA: — Pewien baron romański (a nie rzymski) uciekł z obleganego Rzymu przez dziurę