Przejdź do zawartości

Strona:Poezye (Odyniec).djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Raz gdy w orszaku rówiennych dziewic
Zbierała kwiatki w dąbrowach,
Ujrzał ją trafem młody królewic,
Co się tam bawił na łowach.

Ujrzał, pokochał, wzajem kochany,
Wziął ojca błogosławieństwo,
I wkrótce, mimo nierówne stany,
Pojął dziewczynkę w małżeństwo.

Długo im, długo, szczęśliwe lata
I uciech płynęły zdroje;
Aż utrudzeni marnością świata,
Do Nieba poszli oboje. —

Litość ku biednym, widzisz, Alinko!
Jak hojnie Pan Bóg nagradza.
Z każdym to będzie, co z, tą dziewczynką,
Kto bliźnim nędzę osładza.

Bo tylko dobrych uczynków ślady
Wiodą do szczęścia świątyni. —
W niéj cię postawią ojca przykłady,
I rady mądréj mistrzyni.
1824.