Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Cóż ci rzec roto kochana?
Dzieci! wasz Joty nie wstanie.
Śmiertelna w piersi méj rana,
Piekąca kula w téj ranie!

Mdło mi, słabo, lecz mię weźcie
Schrońcie w tę grotę porosłą,
Słodkiego wina przynieście,
Wina co w mych górach rosło.

Niech upojony, raz jeszcze
Kleftycką piosnkę zaśpiewam,
Kochaną nótą słuch pieszczę,
Niechaj łzę po łzie wylewam.

O! czemuż teraz nie jestem
Gdzie moje góry ojczyste,
Gdzie pod g'ałązek szelestem
Pasą się owce srébrzyste!“

separator poziomy
TO ON!
ἀναγνωρισμος

Dijalekt Krety, panujący w tej pieśni, każe się do­myślać, iż na téj wyspie ją utworzono.
1.

Wieczór — noc płynie w ciszy głębokiéj;
Stuk, stuk, stuk— „puśćcie do drzwi mię, puście,
Drzwi złotowłoséj drzwi czarnookiéj!“