Przejdź do zawartości

Strona:Radosne i smutne.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



IV.




W piwnicy kijowskiej, do której schowa liśmy się w czasie bombardowania bolszewickiego, patrzono na nas z trwożliwym szacunkiem i z tem dobrem współczuciem z Rochefoucaulda, które spostrzegło, że dość jesteśmy silni, by znieść cudze nieszczęście; patrzono na nas z miną łagodnie uśmiechniętą na temat: dobrze, że to oni, nie ja! Potem zaczęły się wywiady:
— Co pan czuł, kiedy strzeliło?
— Czy bardziej się pan bał w pierwszej chwili, czy potem?
— Czy miał pan poczucie wieczności i przeczucie śmierci?
Nie mogłem odpowiadać logicznie, bo miałem w głowie szum diabelski, zauważyłem jednak, że pytający mnie, w tej chwili już sta-