Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pojmuje się, jak musiało męczyć, nużyć tego człowieka miasto, jego płytki zgiełk i ginące wśród kamieni łzy. Lecz smutek ten właśnie, to wielkomiejskie taedium vitae, to zmęczenie zgiełkiem i gwarem, budziły w jego duszy tęsknotę za zielenią pól, za szumem drzew, świegotem ptactwa. Dygasiński jest jedną z najsilniejszych postaci typu, który szuka i znajduje w sztuce swojej przynajmniej indywidualne dla siebie samego ocalenie. Obok niego znajdujemy pisarzy, których nie stać było albo na tak głębokie wniknięcie w życie, na tak szczere zmierzenie się ze swym smutkiem, albo też na siłę przezwyciężenia choćby tylko osobistego. Obraz życia przez nich przedstawiony nie posiada prawdy wczucia się w treść życiową, o którą idzie. Brak głębokości duchowej wyradza tu pewien kłamliwy i powierzchowny optymizm. Optymizm ten bywa niekiedy sympatyczny, gdy płynie z jakiejś zasadniczej świeżości duchowej, z rzadkiego daru wyczuwania energii, siły w zjawiskach najróżniejszych. Wyczuwania, które następnie nie zostają pogłębione przez żadną kon-