Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Po cóż tak mówicie? Wcale nie jucha, kobiecina jak gołąbka, dlatego harda, brylant czysty, młoda wdowa, a za chłopcami nie rozgląda się, tylko o dzieci dba. Chodziła także do nas na Jasienowo, przędła u nas, u innych także, workami zbierała macierzankę i zioła dla apteki. Pokażcie mi taką drugą. A stary pan? Prawda grzeczny, jak gdyby przyjazny nawet, znam go od dawna. I cóż z tego? Pan każdy od urodzenia durny i nawet tak umyślnie uczony, aby był durny. To ciemne, to nieświadome. Gdzież takiemu do głowy przyjdzie, aby z samego siebie pomyśleć o człowieku.
Łesio nie poddawał się.
— Cóż chcecie, czyż pan miał z Ducha Świętego dowiedzieć się o Czornyszu i o dzieciach, czy jak? Miał na głowie setki ludzi, setki spraw, ojciec nasz był za młynarza u niego i wie to najlepiej. Marijka powinna była przyjść, zaczekać, poprosić sama. To przecie wielki pan, a w dodatku stary. Ale choćby z najmniejszym papierkiem przyjść do niego, odszuka, znajdzie, da co należne każdemu.
Cwyłyniuk zapiszczał.
— Z papierkiem tak, a bez papierka na nic. Człowieka nie przypomni. To ciemne —
Witrołom oprzytomniał. Zniecierpliwił się, rąbnął ręką powietrze.
— Znów panami głowy kręcicie. Do chrzanu nam potrzebni. Nie o tym mówimy. To grunt, że nasz Piotruś panicz czy nie panicz, pana kowala synek, to nasz towarzysz najlepszy, junak bez pychy, złoty chłopczyna, sam honor. Daj mu Boże zdrowie, a panu kowalowi niebo.
Cała koliba zgodziła się burzliwie: Nasz panicz-Ryś, niech żyje panicz-Ryś!
Foka powracał do swego. Zadyszany ze świecącymi oczyma wołał uroczyście do Witrołoma.
— Niech żyje panicz-Ryś mówicie? i honor także, a jego także chcecie zdradzić? Gdzie wasz honor? Wy Kuźma Biłohołowy z Bereżnicy, Markowy syn z karczowników, z pogromców lasu, tak czy nie tak? Gdzież wasza ręka gazdowska i słowo górskie? Nie kręćcie.
Witrołom znów się znarowił.
— Słowo górskie w górach. A honor tutaj na swobodzie, nie po włóczęgach ani na obczyznach.
— Ale sumienie, sumienie gdzie?
— Powiedziałem już, sumienna zapłata będzie nam wszyst-