Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nalegał na Possevina, aby przyspieszył swój odjazd do Moskwy; pomimo zapowiedzi wojny na śmierć, pragnął szczerze pokoju, byle całe Inflanty odebrał. Wreszcie d. 21 lipca ruszył król z wojskiem z Połocka ku Pskowa. Legat też, otrzymawszy list żelazny od cara, z czteroma towarzyszami swymi, pod osłoną sotni Kozaków, podążył przez Orszę do Dubrowny nad granicą Moskwy, gdzie go wziął w opiekę Fedor Potemkin z 60 jazdy moskiewskiej[1].


§. 33. Legat i car.

W Moskwie posłowie zagraniczni są więźniami w honorach. Ruszyć się nigdzie swobodnie, rozmówić z nikim bezpiecznie nie mogą, podejrzywani, szpiegowani, odosobnieni i odcięci od towarzystwa dworu i stolicy. Za Groźnego ostrożności tych przestrzegano bardziej, niż kiedykolwiek[2].

  1. Atamanem konwojowych kozaków był Wasyl Herubin (Rubin). Nawrócił go O. Drenocki do katolicyzmu. Przedtem wycierpiał on 6 lat niewoli moskiewskiej. (Campano. Missio moscovitica).
  2. Dzierżka n. p. trzymano „pod najściślejszą strażą, dwiema go płoty było ogrodzono a trzecim łubianym, że nikogo widzieć nie mógł, ani jego nikt“. Konwojowało go zawsze 60 zbrojnych, dwóch prystawów stało wrzekomo na jego usługi w komnacie. (Dziennik Piotrowskiego, str. 23). Podobną była dola legata Possevino; czuwał nad nim dniem i nocą prystaw Zaleszenin Wołoków zaraz od granicy carstwa, wpuścił do Smoleńska i Nowogrodu, co było dowodem wielkiego zaufania, wypocząć pozwolił w Wiazmie, dostawił zdrowo i cało do zamku Starzycy nad Wołgą, gdzie rezydował car okrutny. Wjeżdżał legat konno w wspaniałym orszaku carskich trabantów w bramy zamkowe.
    Kilku prystawów zaopiekowało się nim odrazu. Umieszczono go w obszernym domu, ale okolonym tak wysokim częstokołem, że prócz kawału nieba, nic i nikogo widzieć nie było można, a strzeżono od zetknięcia się z kimkolwiek tak pilno, że nawet woźnicy legata nie wolno było wyprowadzić koni do napojenia. Zresztą dostarczono wygód wszelkich i uraczono zaraz objadem powitalnym, któremu prezydował stolnik Iwan Bielski. Po obiedzie prystawi mieli ochotę upić się razem z legatem porządnie. Wzbronił im tego surowo legat, co ich zadziwiło nie pomału. Nazajutrz zrejestrowano podarunki papieskie dla cara i rodziny.