Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łosierny, rozdawał jałmużny, przyjmował u siebie, prawda że potajemnie, przedniejszych Szwedów katolików, jak Sparre, Braske, Bielke, Gyldenstjena, widywał legata, i z nim rozmawiał. A więc puszczono wieść, że tworzy sobie stronnictwo, aby przez nie obalić tron Wazów, wprowadzić Filipa II, a legat papieski nie jest obcy tym machinacyom. Król bawiący podówczas w Upsali, przeląkł się, uwięzić kazał onych Szwedów, z Erassem zerwał stosunki. Na szczęście Possevino wiózł z sobą listy polecające od króla Batorego, a od Filipa II, nietylko listy z oznajmieniem przyjaźni i nieudanej radości z powodu powrotu króla na łono Kościoła, ale i dar 200.000 cekinów (blisko 200 tysięcy dukatów) na potrzeby królestwa. Jan daru nie przyjął, ale Erassa przywrócił do łaski, panów szwedzkich z więzienia uwolnił, a legata zaprosił do Upsali[1].

Rozegrała się decydująca chwila. Otoczony hufcem rycerzy i dygnitarzami państwa, konno wjechał legat do Upsali 10 sierpnia 1579. Wiódł z sobą trzech katolickich księży, wychowanków kolegium niemieckiego w Rzymie: Mikołaja Miloniusza, Jana Ardulfa i Wawrzyńca Magnusa Gota. W trzy dni potem miał publiczne ceremonialne posłuchanie u króla, a zaraz po niem w przybocznej komnacie w obecności tylko trzynastoletniego Zygmunta rozmowę. Possevino wręczył królowi listy papieskie. Przeczytawszy je król bardzo uważnie, i z odkrytą głową oświadczył, że „przyjmuje list i pozdrowienie papieskie z tą czcią, jaka się pasterzowi powszechnego Kościoła należy“, wpadł potem w ferwor, rozprawiał gorączkowo, do słowa nie dopuścił legata. Aż tu zerwie się gwałtowna burza,

  1. Theiner 561—64. Koneczny domyśla się, że król chcąc zrzucić z siebie zarzut papizmu, naumyślnie unikał wszelkiej tajemniczości z legatem i dlatego przyjmował go publicznie, rozmawiał z nim przy świadkach, układał się przez sekretarzy i senatorów (Jan III Waza i misya Possevina rozd III). Twierdzi także, i w tem zdaje się mieć słuszność, że król dlatego pozwalał na kształcenie księży świeckich za granicą, żeby mieć sacerdotium, prawdziwych kapłanów, którzyby według jego mszału mszę św. sprawowali i liturgię jego krzewili. Pragnął mieć i biskupa, prawdziwego biskupa w tym celu. Possevino przywiózł mu go w osobie Waw. Magnusa, konsekrował go za dyspensą w kilku dniach bisk. chełmiński, ale widząc co się święci, nie dał mu go (Tamże, rozd IV).