Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawrócili się na trakt smoleński i zdaje się, że wskutek tajemnej zmowy, dozwolili się 26 sierp, pochwycić Aleksandrowi Zborowskiemu partyzantowi Dymitra II i odprowadzić do obozu tegoż[1]. Gosiewski przeciwnie z O. Sawickim i resztą Polaków, usłuchawszy rady przewodników Moskali, dostali się do Perejesławia, przeszli Wołgę, zdobyli zamek Toropiec, w którym więzionego z ważnemi listami gońca polskiego odbili i dnia 30-go sierpnia śpiewali dziękczynne Te Deum w Wieliżu, pierwszym zamku polskim[2].
Oto, do czego się redukują krzyki, narzekania, żale i zarzuty rosyjskich i polskich historyków na Jezuitów w „sprawie Dymitra“. Od początku do końca rola ich wybitnie religijna, kapłańska, misyonarska. Nawet legacya O. Ławickiego do Rzymu, która zresztą doniosłości nie miała, bo legat z powrotem bawił jeszcze w Polsce, gdy Dymitr został zamordowany, nosi wyraźne piętno ogólno-chrześcijańskie, religijne. Sprawom zaś dwóch innych Dymitrów, II-go i III-go, Jezuici pozostali całkiem obcymi, i ani nawet pośrednio nie mieszali się do nich.






  1. Wiemy, że Maryna, której koniecznie carować się chciało, uznała oszusta Dymitra II za męża swego Dymitra I.
    Historyk Szujski dodaje: „Maryna, zwyciężywszy wstręt chwilowy, uznaje oszusta i bierze z nim, za radą Jezuitów, ślub potajemny“. III, 197. Otóż ani jednego Jezuity nie było w całym obozie Dymitra II, ani przy boku Mniszcha i Maryny.
  2. Wielewicki II, 276—279.