Przejdź do zawartości

Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VIII.
Wieczór na wsi; zacnych gości weselnych powrót do domu; obawy ks. Proboszcza względem przyszłości Miechowic; życie i śmierć niektórych głupio-uczonych mędrków; wieszcze słowo o dalszym wioski lósie; pana Rektora życzenia dla siebie i dla księdza Proboszcza; tegoż uwagi nad sławą świata; znaki na niebie; goście się rozstawają — Pana obersztajgra przyjęcie w domu po zbyt późnem przybyciu.


I znów zstąpił jak z nieba niemal czarujący
Wieczór wiejski na ziemię! Wiatreczek chłodzący
Cicho szeptał we wierzbach, lipach i zagrodzie,
Nim stada rogacizny w wolnym, ciężkim chodzie,

To żując albo rycząc, snać z dobrego mienia,

Idą do kadź lub koryt, by suchość pragnienia
Świeżą wodą ugasić. Śród bydła kłusuje
Liczny czarny dobytek; — pewnie się raduje
Pełnym w domu korytom, — a kozy brodate

10 
Swawolą, chociaż niosą wymiona bogate.

Nad bydłem się unosi, nowy z każdym krokiem,
Tuman kurzu, którego nikt nie przebił okiem.
W nim, jak w jakiejś nadziemskiej, niebieskiej osłonie,
Rój szczęśliwych pasterzy śpiewnych, niedziw, tonie.

15 
Śpiew, krzyk, strzelanie z biczów nie zmieści się w lesie,

Więc połowę poprzednik, echo do wsi niesie.
Otwiera się obora; zwinna gospodyni
Ważne przygotowania przywitania czyni: