Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
107
ROZDZIAŁ V.

towarzyszka, wpadła w zupełne zmysłów obłąkanie.
— Jestem więc w niebie, mówiła do niéy Sara, a ty pewnie iesteś iednym z Aniołów, którzy w nim mieszkaią? ach! czuię iak wielkie to iest szczęście dla ziemskiego iestestwa, dla śmiertelnéy nicości moiéy, lecz to trwać długo nie będzie; my się zobaczemy; tak; tak; zobaczemy się.
— Saro! droga siostro! zawołała Franciszka w nayżywszéy boleści, co mówisz? czegóż tak przerażaiącém spoglądasz na mnie weyrzeniem? chceszże dłużéy zakrwawiać me serce? czyż mnie nie poznaiesz?
— Cicho! rzekła Sara, kładąc palce na ustach swoich, nie wzbraniay mu spoczynku; on niedługo póydzie za mną do grobu. Sądziszże, iż dwoie kochanków mogą bydź w iednym grobie? oh! nie!..... nie, nie, ia sama tylko w nim. będę; sama iedynie.