Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Nie patrz tak, nie patrz! już wiém, co to znaczy!“
Krzyknęła dłońmi zakrywając skronie.
„Ach! te sny moje! te widma złowieszcze!… —
„Wiém, co mi wróżą! — Nic, nic nie pomoże!
„Ty chcesz, ty musisz rzucić mię — dziś jeszcze! —
„Ach! ja wiedziałam, że to trwać nie może!
„Jam od dzieciństwa przywykła do tego,
„Utracać wszystko, com tylko kochała!
„Nie było krzewu, ni kwiatu jednego,
„By wnet nie usechł, gdym ja go wybrała.
„Nie było ptaka, ni młodéj gazeli,
„Gdy już mię znała i jadła z méj dłoni,
„Gdy igrać ze mną zaczęła już śmieléj,
„Bym zaraz potém nie płakała po niéj! —
„I ty, mój luby! ty, coś moję duszę
„Nauczył uczuć tak nowych, tak tkliwych:
„Wiém, że i ciebie równie stracić muszę! —
„Idź! nie dziel moich losów nieszczęśliwych!
„Idź, i nie wracaj! — choć twoje przybycie
„Niebem jest dla mnie; — lecz te strome skały!
„To zdradne morze! — ach! a tyś tak śmiały!
„Ty mógłbyś dla mnie narazić swe życie!… —
„Idź, i nie wracaj! — lecz przyjmij na drogę
„Łzy méj miłości i błogosławieństwo! —
„O mnie się nie bój! — ja czuję, że mogę
„Znieść łatwiéj żałość po tobie, niż trwogę
„Że cię narażam na niebezpieczeństwo!“ —

— „Niebezpieczeństwo! — chcesz, żebym się chlubił?“ —
Krzyknął młodzieniec; — „cóż mi ono znaczy?