Przejdź do zawartości

Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

WYTRAWIONA WSPINACZKA
ze stromego snu osuwa się
prosto w gacie z gutapery
jego direttissima wiedzie
każde mięso na rakach
w dół wytrząśnięty z kozicy
nie ma powodu wznosić się
ponad to prawo szlachtuza
zjadać czy być zjadanym
nie narusza to haku
ani z prawej
ani z lewej grani
za wysoko wiszący bekon
na ścianie pod ścianą
odpada

za zstępującym duchem świętym
nieść plecak drabinkę i czekan
nie jest flauszem poczelnym
na wysokiej skroni świata
siwieć przedwcześnie cóż to za czesanie
włosów anioła stróża który trzyma grzebień
na mount everest a ty mu podajesz
bezcieleśnie lusterko z rozpadliny światła