Przejdź do zawartości

Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

ZEZNANIA ŚWIADKÓW

(w symbolach)

kupił zgrzyty między nimi
bo się oliwił zanadrzem
na łącznika zwierzchnego
wygląda po odzieniu
na zaszmelcowaną
trafność zdrowej słoniny
pykniczny wizjer w drzwiach
do ludzkiego ustania
wyżej od miejsca mówienia
a przecież kiedy liże
teraz naskórek głosek
jest jakby oskubany
płynny pysk za którym
ani jeden strach
zębem nie stoi obraca
swój ogon za zadami
tych podsadzonych na
wyżki złotorodnego jaja
a on to mości nad sobą
zasypywana gdakaniem
aż w żółtku semantycznym
lecz jeszcze w żadnym zdaniu
odbitym od pułapu
kura się nie odpala
za to naoliwienie
łącznik mu zdania odstaje
od gramatycznej grzędy