Przejdź do zawartości

Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

LAMENT OKA DRUGIEGO
biedne spóźnione oko
załamuje promienie nad sobą:
co tu było wcześniej widziane
we łzach światła uprowadzone
w jasyry ślepe od żądzy
pierwszego widzenia świata
ile teraz mam niewidzianego
w tym co wyraźnie widzę
ile na zawsze nie spojrzę
w tym co porwano na ślepo
spod niebyłej jeszcze powieki
w soczewicy brodzę po rzęsy
choć pierworodne w promieniu
boga a już wygnane
ze spustoszeniem w świetle
które sam w sobie dokonał
całe w wewnętrznych znakach
żalu ślepego oddajcie
tego węża co olśnił rzekę
że się do dzisiaj tu wije
oddajcie to osłupienie
topoli na widok aż tak wysoki
że ścięta z ramienia promieni
do teraz wysoko stoi
i samo oko słońca
oddajcie w hołdzie dla oka
na zawsze w rzędzie drugiego
człowieka po pierwszym bogu
a wąż zza góry światła: