Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

MÓWIONA ZABAWA W PÓŁNOC
mówiący prawdę o północy
śniąc nie śniąc bełkocze
noce w tej prawdzie bo zwierzona
powłoka mowy jest poszwą
rozstajnych ciemności to nic że przebiega
przez nią biały wilk trzeźwości
gdy za nim ciemno nabity myśliwy
przyklęka do wewnątrz i celuje
znacznie dalej niż w serce twoje
bo sam jest tym sercem na uwięzi
cyngla nocy rozdartej więc ty mówisz
a wilk biegnie a myśliwy klęczy
w środku tych ruchomości po umarłej
zwykłej drodze przez cienie z kopytami
łęgowych koni z zabawy na minutę
w północ i raz przedawniona odsiecz
zabawę tę unieśmiertelnia i północ dziczeje
w tym nieuważnym gnieździe rodzi
drugie gniazdo zastałe i z tego królestwa
zrywasz się w języku nim tylko odtaczasz
boczne jajo ciemności od przepaści prawdy