Przejdź do zawartości

Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Stało się wielkie nieszczęście! — jęknął, udając rozpacz i załamując ręce — Chodź prędko, byśmy razem wzywać mogli ratunku!
— Kłamiesz! — mruknęła baba — Słyszałam dobrze, że niezdarny i głupkowaty mąż mój rozbił dzban na wodę. Na tem koniec.
W otworze cisnąć się zaczęły teraz trzy dziewczęta, widocznie córki, wołając jedna przez drugą:
— Tak, tak, kłamiesz! Słyszałyśmy, jak ojciec rozbił stary, nędzny dzban. Załóż się, że tak jest, ty, postrzelony wrzaskunie!
— Cześć należy się prawdzie! — zawołał, przytrzymując z zewnątrz drzwi, które chciały otworzyć — Nie wyjdzie żadna z was, dopóki nie powtórzy: Twierdzę, że to jeno stary, nędzny dzban stłuczony został. Cóż zależy na tym gracie?
Baba i córki zawahały się i wszczęły pomiędzy sobą spór, wkońcu jednak wszystkie cztery powtórzyły słowa Alienusa i zostały wypuszczone.
Były bose i miały jeno białe koszule, wycięte na szyi w klin, obrzeżony niebiesko. Włosy ich zaplecione były w mnóstwo cienkich warkoczy, zaś u każdego zwisała czerwona kulka drewniana, z dzwonkiem.
Matka była otyła i poruszała się zwolna, ale dziewczęta biegały zwinnie, zaś średnia, zgrabniejsza od sióstr, stanęła nad rzeką. Uderzyła się po lędźwiach i wydała przenikliwy okrzyk radości.
— Miałyśmy rację! — zawołała — To tylko stary, nędzny dzban na wodę! Pewna byłam odrazu, że stanie na naszem.
— Oczywiście! Musiałyśmy mieć słuszność, ty głupi krzykaczu! — zaopinjowała matka, podkreślając swe słowa niegrzecznemi, drwiącemi gestami. Wszyst-